Po raz pierwszy w życiu tego dnia piję legendarną bubble tea, muszę więc o tym wspomnieć na blogu:
Niestety nie zachwycił mnie ten rodzaj napoju, dobre do spróbowania na jeden raz. Przed rozpoczęciem zwiedzania idziemy na kolację do brazylijskiej restauracji. Oczywiście w karcie, co podobno typowe dla lokali południowoamerykańskich, królowało przede wszystkim mięso w przeogromnych ilościach. Ja zamawiam placek z gulaszem ( nie wiedziałam, że gulasz to potrawa brazylijska ;-). Danie tłuste i kaloryczne, a ja właśnie na coś takiego mam ochotę.
Następnie przepełnionym tramwajem udajemy się na Stadion Narodowy. Mam wrażenie, że wszyscy chcą go zobaczyć tego wieczoru. Na szczęście, jak już udaje nam się znaleźć wejście na płytę, okazuje się, że w ogóle nie trzeba stać w kolejce ( kolejka jest tylko do zwiedzania z przewodnikiem, ale my nie mamy na to czasu). Można sobie pochodzić po płycie i posiedzieć na widowni. Stadion ogromny.
Następnie wzdłuż Wisły udajemy sie do Zamku Królewskiego. Tutaj już jest kolejka, ale idzie dosyć szybko, nie patrzyłam na zegarek ale wydaje mi się, że na wejście do zamku czekalismy ok. 30 minut.
Ja lubię wnętrza Zamku, a nie byłam tam wieki całe, tak że zwiedzam z przyjemnością.
Następnie udajemy się do Teatru Polskiego, oferują tam możliwość zwiedzania kulisów teatru, co wydaje się ciekawe.
Czekamy chwilkę na wejście, oprowadzanie ma trwać ok. 30 minut ale bardzo się przedłuża. Między innymi oglądamy monolog Andrzeja Seweryna stojąc tuż obok niego na scenie.
Generalnie wszyscy tam są bardzo mili, zaangażowani i widać było, że chcą pokazać się od najlepszej strony. Zwiedzenie kulisów teatru było bardzo ciekawe. W międzyczasie robi się już bardzo późno i kierujemy się w stronę domu. Chcę jeszcze jednak bardzo zobaczyć Łazienki, bo podobno są ładnie oświetlone a że mamy po drodze, więc tuż przez 2 a.m wstępujemy i tam. Jak się okazuje główne alejki oświetlone są zniczami, ale jest bardzo ciemno. Moim zdaniem trochę za ciemno.
Ja dobrze znam Łazienki i mogę chodzić tam nawet po ciemku, ale dla osób niezorientowanych w topografii, może to być niezłe wyzwanie. Docieramy do Pałacu na Wodzie, którego już właściwie nie można zwiedzać, ale miły pan ochroniarz wpuszcza nas jeszcze dodatkowo. Padnięci wracamy do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz